Byłem w pełnym toku akcji
W pewnej chwili zauważyłem strażnika w mundurze, który przyglądał się moim wyczynom z rozbawioną ciekawością. Obecność tego natrętnego widza ostudziła nagle mój zapał; wielce skrępowany przerwałem natychmiast ceremonialne obrzędy, starając się przybrać naturalny wygląd. Na próżno. Aby rozwiać moje zmieszanie i okazać mi swoją pobłażliwość, strażnik zapytał mnie dobrodusznie:
- Dobrze się pan bawi?…
- Ja się nie bawię, ja pracuję – odpowiedziałem mu urażonym tonem.
- Coś takiego! To nie jest więc zabawa – rozrzucanie proszku po ziemi, klękanie co dziewięć kroków i podśpiewywanie w tańcu?
- Przeprowadzam doświadczenie…
- Może pan robić, co pan chce, mój panie, jeśli nie szkodzi pan roślinom i drzewom… A ten proszek, to proszek do prania czy środek owadobójczy?
- Ten proszek, to mieszanina kadzidła i żywicy.
- I sieje pan to, żeby urosło?
- Nie. Żeby odrosło…
- Ale żeby mogło odrosnąć, musi najpierw urosnąć?