Gwoździe nienawiści

Pamiętam pewnego stajennego z mojego dzieciństwa, zwanego Paco, który wolał spać w stajni,
w skrzyni na owies, niż w zamku, w puchowej pościeli pod czerwoną kołdrą. Nie wiem dlaczego nienawidził tego dużego domostwa, a w szczególności jego wschodniego skrzydła, które było przeznaczone dla służby. Drzwi wejściowe owego budynku nie miały zawiasów; od dawna już nie można ich było zamknąć. Ale futryna ze starego kasztana była nadal solidna, chociaż nadpalona, popękana zniszczona. Za każdym razem, gdy Paco przechodził obok nie omieszkał wbić drewniakiem czy kamieniem starego zardzewiałego gwoździa w ramę drzwi. Walił w drzewo z wściekłością, nienawistnie, mamrocząc przez zęby przekleństwa. Dlaczego wbijasz gwóźdź w drzwi za każdym razem, jak przed nimi przechodzisz? – zapytałem go pewnego dnia. Żeby wyrzucić z siebie złość, jaką czuję do tej cholernej chałupy! Chciałbym, żeby rozwaliła się doszczętnie, żeby zdechła na dobre!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *