Koszty cudu nie są zwracane przez Kasę Chorych

Oprócz naszpikowanych zakazami, najeżonych groźbami „sanktuariów” istnieją również te, których powołaniem jest przyciąganie i wynagradzanie gościa. Dzieje się tak w przypadku miejsc pielgrzymek cudów; również w przypadku fontann-dobrych-wróżek, źródeł młodości i zdrowia, które przetrwały w tradycji od czasów prehistorycznych do dnia dzisiejszego. Miejsca te zostały niegdyś poświęcone przez świętych czy przez geniuszy, a nie – jak nasze nowoczesne „sanktuaria” – przez egoistów czy ludzi podłych, księży wyznających raczej zasadę surowości, niż miłości bliźniego, czy przez strażników wzniosłego sekretu, obojętnych na los ludzkich braci. Jest godne uwagi zresztą – i zarazem nieco smutne, że w przeciwieństwie do uroku, praktycznie nie do „zużycia”, nadprzyrodzona łaska, jaką obdarzone jest dane „sanktuarium” ulatnia się z czasem, jak zapach perfum; cud „zużył się”. Może skuteczność zanika równocześnie z wiarą pielgrzymów. Tak czy inaczej, przyznać trzeba, że miejsca przeklęte żyją dłużej, niż miejsca błogosławione. Człowiek łatwiej ściąga na siebie gromy nieszczęścia, niż łaskę szczęścia. Lepszy to cel dla Szatana, niż dla Boga.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *