Nie wolno mi wystawić listy konkretnych dowodów

Czy będę starał się przekonać w oparciu o teorię? Naiwny literat, bez tytułu naukowego ani ogłady może jedynie ośmieszyć się, próbując nieudolnie zgłębić tajniki sekretu, który spędza sen z powiek badaczom i uczonym całego świata: tajemnicy natury i pochodzenia raka. Więc robię się malutki i pokorny – ja, który nic nie wiem, ja, którego jedyną ambicją jest właśnie nic nie wiedzieć – ponieważ istnienie domów-z-rakiem nie może być wytłumaczone bez zaakceptowania pewnej hipotezy, jaką wybitni onkolodzy (a może należy raczej powiedzieć – szanowni?) uznają prawdopodobnie za śmieszną. Jestem więc w groteskowej i wielce niewygodnej sytuacji. Jak wyjść z tych tarapatów? A przecież to, co mam do powiedzenia na temat tych cholernych domów – które istnieją, wiem to, jestem tego pewien, przysięgam, znam ich dziesiątki – wydaje mi się wystarczająco ważne, by podjąć ryzyko opowiedzenia bezwstydnie moich historyjek. Oby bożek Humoru (o którym myślę co rano budząc się, któremu spowiadam się co wieczór przed zaśnięciem) przyszedł mi z pomocą i pomógł w tym przedsięwzięciu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *