Słowa (zaklęcia i modlitwy)
Należy wypowiedzieć podczas uświęcającego marszu, są ustalone przez magiczny rytuał, który niewiele się zmienia, zależnie od kontynentu, religii czy wieku. (Teksty te nie są podane in extenso w żadnym podręczniku magii. Są one naprawdę tajemne i zapoznać się z nimi może tylko ktoś będący na wyższym etapie wtajemniczenia. Jednakże teksty niepełne, które można znaleźć w specjalistycznych podręcznikach, są wystarczające, by dokonać rzeczywistej, chociaż mniej skutecznej konsekracji. W zupełności wystarczają również do codziennej praktyki dla wszystkich tych, którzy wolą raczej bawić się sztucznymi ogniami, niż bombami atomowymi). Jeśli konsekracja została dokonana według obowiązujących rytuałów, „sanktuarium” utworzone w ten sposób będzie należało wyłącznie do konsekratora: nikt inny, oprócz niego, nie będzie mógł przekroczyć jego progu, nie ryzykując przewidzianej kary – nawet jeśli jest to osoba legalnie obejmująca w posiadanie dane miejsce jak nowy właściciel w dobrej wierze, który naprawdę nie wie, że naruszył jakiś zakaz; nawet jeśli jest to nieuczciwy krewny, jak na przykład w baśni Perrault „Sinobrody”, która nie jest niczym innym, jak tragiczną historią sanktuarium pogwałconego przez zbyt ciekawą małżonkę. Przykłady tego typu znaleźć można nie tylko w legendach i w bajkach. Znam kilka niezapomnianych przypadków, które naprawdę zostały przeżyte. Przytoczę tu dwa, te, które wydają mi się wyjątkowo przekonywające. Powtarzam, że chodzi o historie prawdziwe, i dlatego też zgodzić się mogę ostatecznie na obiekcje dotyczące tylko ich interpretacji.